... (25.06.2001 Cieszyn)

PARYŻ

Piąta rano -
Nie mówię nic. Wstaję
Po cichu - jakoś tak z przyzwyczajenia.
Zaparzam herbatę.
Ty też milczysz,
Tą swoją porannością.
Jak gdyby między nami
Nie mogło już nic się wydarzyć.
Mamy ten swój świat.
Mamy ten swój spokój.
Za jedyne czterysta dolarów.
Piąta rano - nic nie mówię. Otwieram
Na oścież wielkie okno.
Za oknem mur.
Łudząco podobny do tego, który widywaliśmy
Jeszcze tam - za darmo.
Nie mówię nic - Ty też nic nie mówisz.
Patrzymy tylko.
Parząc usta świeżą herbatą.
Jest nam tak jakoś -
Dobrze.
Piąta rano -
Nic nie mówię. Wychodzę
Wiesz, że to ostatni raz.
Jutro już tu nie przyjdę.
Oduczyłem się wracać, odkąd kupiliśmy
Sobie na własność
Ten swój świat
Ten swój spokój.
Za jedyne czterysta dolarów.