... (06.05.1997 Kielce)

Znowu uświadomiłem sobie,
że tak mało mam do powiedzenia,
Choć krzyczę,
co wieczór...
wracając do domu,
Po suto zakrapianej kolacji,
W taniej knajpie,
Na dwunastej ulicy.
Znowu dotknęło mnie to coś,
czego zobaczyć nie mogłem,
Przez opuszczone kotary,
W moim odrapanym pokoju,
W mojej brudnej kamienicy,
Na ulicy dwunastej...
Znowu zamotałem się w korytarzu,
fascynuje mnie,
Ten korytarz przez który przechodziłem,
wspominając zasłyszaną rozmowę,
Dwóch poetów,
prawie wieszczów,
Głucho - niemych...
Przepijających głębsze uczucia,
ciepłą wódką.
Na dwunastej ulicy.
Potykając się,
o niepotrzebne zdania,
podziwiałem misterium,
jej kunszt.
Jeszcze zaledwie wczoraj,
potrafiłem jakoś tak,
wielbić, kochać...
Ten mój mało ważny świat,
rozmieszczony z tak subtelną dokładnością,
Pomiędzy knajpą, kościołem, a sklepem,
na dwunastej ulicy,
Może dlatego,
że jeszcze wczoraj,
mieszkałem na dwunastej,
Wynajmowałem tam pokój u starej kobiety,
z twarzą podrapaną przez pijanego kochanka.
Której zapomnieć mimo mało znaczeń
nie umiem