... (11.08.2000)

TAK TRUDNO

Tak trudno żyć. Gdy ulicami spacerują mordercy.
Gdy szaleństwo totalitaryzmów,
Sprytni podżegacze,
Z taką łatwością zmieniają w religię.
Trudno żyć
Gdy każdego ranka odmierzać przychodzi,
Te same przestrzenie, te same odległości,
Fabryka – sklep – dom – knajpa – kościół.
Tak trudno żyć. Gdy na sąsiednim podwórku,
Rodzi się zbrodniczy zamysł.
W imię odkupienia - ostatnia ofiara,
Rozcapierzonych palców, rozłożonych rąk
Co opór jeszcze chcą stawiać – człowiekowi.
Tak trudno żyć. Gdy od ust odejmujesz
Kromkę chleba – by w przypływie bólu,
Oddać do dziecku, matce, zasuszonej kobiecie,
Kurwie, pijakowi.
Kawałek chleba – jeden jedyny raz.
Trudno żyć. Gdy w głowie mieszają się kolory.
Gdy plastikowe postacie mówią do ciebie,
Gadające głowy – pustosłowia.
Trudno żyć. Gdy czas mierzą ich zegary.
Dzisiaj minuta jest minutą, godzina – godziną,
Dzień –dniem. I tylko noc – ucieczką.
Od rzeczywistości, odczłowieczenia, ciszy.
Przecież wystarczy rozgrzany ołów,
W ich usta sączyć powoli - by umilkli.
Wystarczy lufa pistoletu, w tył głowy
I nie wrócą głosy.
Wystarczy jakiś tam Chrystus, kilka gwoździ,
Krzyż – wtedy odejdą.
Będą krztusić się jeszcze krzykiem.
Fabryka – sklep – dom – knajpa - kościół.
Dzieci, matki, zasuszone kobiety,
Kurwy, pijacy.
Znów na ulicach tańczyć będą barwnym korowodem.
Bo przecież wystarczy przez chwilę
Z trudem żyć. By umrzeć tak lekko.
Dwie godziny po czasie