... (24.12.2001 Cieszyn)

NIEZNAJOMY
Ja nawet nie wiem kto to był,
po prostu przeszedł, pobył chwilę.
O nic nie pytał, nie prosił,
nie mówił o bogu,
ani o człowieku - usiadł cicho.
Trochę jak strudzony wędrowiec.
Przymrużył oczy,
dłońmi dotknął ognia.
Nie spotkałem go już nigdy potem.
Bo ja tak naprawdę,
nie wiem kto to był.
Nie pytałem go.
Tego dnia w ogóle mówiłem niewiele.
Zaledwie tyle,
ile mówi się w jeden,
z tych grudniowych wieczorów.
Może był głodny? Może chory?
A może nie miał dokąd pójść?
Może to złodziej,
a może tylko bóg,
może ktoś - kogo zapomniałem?
Tak po prostu przyszedł, pobył,
i zniknął.
Zupełnie jak człowiek.