... (17.09.2001 Cieszyn)

SZWINDEL

Jak wielkiego oszustwa dokonuję
Każdego dnia?
Wstaję rano, otwieram okno,
Piszę wiersz, zamykam okno.
I nie kaleczą mnie odłamki szkła.
Z potłuczonych szyb.
Nie ranią mojej wrażliwości
Kawałki grozy.
Każdym rymem kłamię.
Każdym rymem zagłuszam krzyk
Uwięziony w ściśniętych przestrzeniach
Gardeł.
Tkanek i myśli, pragnień i komórek
Kłamię...
Przeliczając o świcie dogmaty i idee,
Na centymetry sześcienne, na gramy.

Jak wielkiego oszustwa dokonuję
Każdego dnia?
Tylko ja wiem, ale to przecież
Moje kłamanie.
Wstaję rano, otwieram okno,
Piszę wiersz...
Przez chwilę spoglądam jeszcze,
W pochmurności.
Nieporadnie wdrapuję się na parapet,
Roztrzaskuję słowa o bruk.
Już nie ma miejsca dla poezji.
Dopisze się sama.
Podkreślając doniosłość chwili
Dzielącej mnie od prawdy.
Zawieszonej gdzieś pomiędzy
Otwartym oknem a zwyczajnością ulicy
Nawet ta krew jest tylko kłamstwem.