... (25.01.2001 Opole)

Ucichły spory.
Już nawet sumienie
Przestało kłócić się z rozumem.
A ja w dalszym ciągu
Nie potrafię zrozumieć.
Tego, co z drżącej wynika duszy.
Widziałem jak podali sobie dłonie,
W braterskim geście.
Wypalili po papierosie,
Dopili zwietrzałe piwo.
By po chwili rozstać się.
Nawet niespecjalnie licząc
Na kolejne spotkanie.
Zostałem sam.
Sumienie kończyło swój
Wieczorny rachunek.
Odurzone alkoholem, dobijając się
Do drzwi jakiegoś kościoła.
Pewnie poczciwy ksiądz
Za chwilę zadzwoni po policję.
A ta po chwili szamotaniny
Aresztuje sumienie.
Rozum zaś zasypiał w ciepłym łóżku,
Dopijając ciepłą herbatę.
W końcu zawsze miał mocniejszą głowę.
.....Zostałem sam.
I pewnie tak by było najlepiej
Gdyby nie święty spokój.
Ten to się zawsze przypląta.