... (15.05.1997 Kielce)

Z nadzieją, że dziś zrozumiem,
sens myśli zbieranych wczesną jesienią,
tych wplatanych później w bukiet.
Z żółtych i czerwonych liści,
Z nadzieją, że to dziś właśnie,
prostszymi staną się pytania i odpowiedzi,
zadawane w pośpiechu, wyrzucane w obawie,
Przed zimnem grudniowej nocy.
Z nadzieją, że tylko teraz,
pośród kwiatów nieśmiałych, odnajdę,
to co istotne, by wybić się z ziemi,
Po pierwszych wiosennych roztopach.
Z nadzieją, że tylko dziś cel pojąć zdołam,
zauroczony wonią pierwszych czereśni,
zerwanych w pośpiechu w cudzym ogrodzie,
I zdań niedopowiedzianych.
Podobnych do zachodów czerwcowego słońca.
Zatapiam się w prawidłowości,
w konsekwencji,
goniących się pór roku,
złożonych w istotną dla mnie całość,
Pogrążam się,
w cyklicznym upływaniu,
uciekaniu,
przed każdym kolejnym zdarzeniem,
zrzuconym na karb utraconego roku.
Tylko po to, by zrozumieć,
pojąć i wiedzieć,
Jakże trudne,
ulotne zarazem,
nieosiągalne,
czyste jednocześnie.
Mistyczne i święte,
w zależności od nastroju,
Czasem głupie wręcz chamskie i prostackie,
wulgarne,
i nieskalane czasem,
jest...
Boskie poczucie humoru