... (05.10.1994 Bielsko-Biała)

Na samym końcu z pustą twarzą,
zamykam się w wezwaniu ciszy,
w plastykowym westchnieniu.
Kiedy meczę się udawaniem,
oddychaniem i pokonywaniem,
swoich własnych pomysłów.
A potem już tylko śpiew prawych,
co przed niesprawiedliwymi,
uciekają w pieśń najprawdziwszą.
Kiedy z oczyma zamkniętymi,
modlą się w kościołach dawno opuszczonych,
przez nawet tych najświętszych.
Ja przed ulicą stroniący,
ja nieprzyzwoicie męczący,
ja nieprzestawający.
Bóg.